Jeśli cieszyć się słońcem – to tutaj. Andora ma trzysta słonecznych dni w roku. Jeśli zakosztować uroków białego szaleństwa – też tu, na stokach Pirenejów. W dwóch ośrodkach narciarskich: Grandvalirze i Vallnord na miłośników narciarstwa czeka ponad 300 kilometrów wspaniałych tras, szlaki „off-piste”, nowoczesne wyciągi. A poza tym doskonała kuchnia i największe SPA południowej Europy.
W tym niewielkim księstwie nie znajdziecie ani lotniska, ani szybkich autostrad. Za to tras narciarskich jest więcej niż wszystkich dróg. Poza tym jest duty free, czyli coś dla łowców okazyjnych zakupów. W samej stolicy Andorra la Vella działa ponad cztery tysiące sklepów, czyniąc z tego miasta wielkie centrum shoppingowe. Niegdyś przez zieloną granicę przerzucano tędy do Francji i Hiszpanii wszystko, na czym dało się zarobić. Trasy szmuglerów wiodły przez niebezpieczne góry. Proceder kwitł aż do lat 60. ubiegłego wieku, kiedy Andora zamieniła się w jeden wielki, bezcłowy bazar.
Przy Avinguda Meritxell, głównej alei, rozświetlonej światłami setek luksusowych sklepów, można poczuć się jak …w niebie. Reklama bowiem głosi, że jest to „tax free heaven”. Witryny sklepowe wypełnione po brzegi elektroniką, wyrobami jubilerskimi, sprzętem sportowym. Można przebierać w rzeczach z ostatniej kolekcji Yves Saint Laurenta czy Armaniego lub sprawić sobie kosztowny drobiazg w Pous & Bartumen –jeden z najbardziej prestiżowych sklepów jubilerskich w Andorze. Wszędzie perfumerie i sklepy monopolowe z darmową degustacją wybornych trunków. I wszędzie można, wręcz wypada się targować.

Gwiazdy na start!
Dziś na równi z zakupami powodzeniem cieszą narty. Szybkie wyciągi wwożą chętnych na szczyty, ruchome zaś schody i windy dla narciarzy ułatwiają przesiadki. Ale największym zaskoczeniem jest wszechobecny śnieg. Kiedy wiele stacji alpejskich cierpi na jego brak, tu jeździ się od grudnia do kwietnia. Czasem mocniej zakurzy, ale od czego sprzęt najnowszej generacji? Naciągamy na głowy kaski, dopinamy szczelne kurtki i w drogę!
Dziś na równi z zakupami powodzeniem cieszą narty. Szybkie wyciągi wwożą chętnych na szczyty, ruchome zaś schody i windy dla narciarzy ułatwiają przesiadki. Ale największym zaskoczeniem jest wszechobecny śnieg. Kiedy wiele stacji alpejskich cierpi na jego brak, tu jeździ się od grudnia do kwietnia. Czasem mocniej zakurzy, ale od czego sprzęt najnowszej generacji? Naciągamy na głowy kaski, dopinamy szczelne kurtki i w drogę!
O zaletach narciarskiego księstwa mogli przekonać się uczestnicy niedawnych Polskich Dni w Andorze. Gwoździem programu był slalom gigant, ustawiony na stokach Grandvaliry. Na starcie stanęło kilkadziesiąt osób, a wśród nich dziennikarze czołowych stacji telewizyjnych, prasy, aktorzy i celebryci i oczywiście zwykli uczestnicy. Wśród kobiet zwyciężyła Elżbieta Pawełek z Vivy!, wśród mężczyzn Piotr Zelt, dopingowany przez narzeczoną. A wszystkich mocno dopingował Michał Olszański z radiowej „Trójki”, prowadzący imprezę, również Leszek Janas z Infoski.pl, pomysłodawca wydarzenia, cieszącego się już od kilku lat wielką frekwencją. Nawiasem mówiąc, andorska organizacja turystyczna SKAL uhonorowała Janasa prestiżową nagrodową „Man of the Year 2015”za zasługi dla promocji turystyki w Andorze. Było gorąco, zabawa trwała aż do zamknięcia gondoli. A wieczorem Beata Noszczyńska z zespołem Radio Luksemburg porwała nas do tańca. Wszystkich zaś rozbawił Mariusz Kałamaga swoim porywającym stand-upem (nawiasem mówiąc, też świetnie wypadł na nartach).
Mimo zmęczenia, następnego dnia Czesław Lang, nasz świetny kolarz, nie odpuścił i wyruszył z grupką górskich fanatyków na podbój szlaków „off piste” (dla niewtajemniczonych tereny poza wytyczonymi trasami). Panowie nie tylko pokonali trasę w głębokim śniegu, ale cali i szczęśliwi wrócili do bazy w Canillo. Nie dość na tym, wieczorem popisali się świetną formą podczas meczu hokejowe Gwiazdy kontra Uczestnicy w budynku Palau de Gel. Można było też jeździć na łyżwach przy muzyce i nastrojowym oświetleniu.
Helikopterem na narty
Canillo okazało się dla nas przyjaznym adresem, zwłaszcza ten ośrodek poleca się rodzinom z dziećmi. W całej Grandvalirze jest jeszcze pięć innych ośrodków, które udało się objechać na nartach w ciągu kilku dni. I , jak się okazało, każdy inny. Położony najwyżej Pas de la Casa, oprócz świetnych tras, słynie z życia nocnego. Jeśli się bawić, to właśnie tu. W Grau Roig można poszaleć na skuterach śnieżnych, wypuścić się na wycieczki w psich zaprzęgach i na rakietach śnieżnych lub przelecieć się paralotnią i helikopterem. Furorę robi tam bar w igloo, gdzie gościom na lodowych krzesłach serwuje się rozgrzewające drinki. Ale jeśli lubicie freestyle, warto odwiedzić El Tarter – jeden z najlepszych snowparków w Europie. Z Encamp zaś można zrobić sobie spektakularną przejażdżkę koleją Funicamp na jeden z najwyższych szczytów Grandvaliry – Cortals (2502 m ) i podziwiać podczas jazdy niesamowitą scenerię Pirenejów.
Ze stoków do saun
Oczywiście, księciem wśród andorskich ośrodków jest Soldeu – co krok knajpki, restauracje, bary i sklepy. Ale nie mniej ważne są stoki – pierwotnie należały one do dwóch braci pasterzy, którzy – odkąd stanęły na nich nowoczesne wyciągi- sami stanęli mocno na nogach. Dziś uchodzą za najbogatszych mieszkańców Andory. W Soldeu będziecie mogli spróbować swoich sił na czarnej trasie Avet, na której ścigały się najszybsze narciarki podczas Pucharu Świata w Narciarstwie Alpejskim Kobiet.
A po nartach czas na Spa. Caldea, uchodząca za największy ośrodek termalny w południowej Europie zaprasza na gorące kąpiele. Ciągną nas wodne wirówki pod gołym niebem, sauny, rzymskie łaźnie, kąpiele wśród pomarańczy… Wybór trudny. W mini księstwie nie brak wielkich pokus.
Więcej o nartach w Andorze, ciekawych ofertach i promocjach na stronach:
http://visitandorra.com, http://Infoski.pl
autor/elp